Upadki i wzloty
 
Prawdę powiedziawszy tutaj zasada jest prosta; wzloty z powodu listów od czytelników i upadki z powodu odpowiedzi od wydawnictw. 

Przykłady: 

 'Szynkadela' - trochę jak Redliński z 'Awansu' i 'Konopielki', a trochę jak zapomniany nieco Machejek (tyle tylko, że Machejek nie pisał z przymrużeniem oka a całkiem serio). Trochę także to pachnie jak opowieści pana Gasińskiego ;). Ale tak ogólnie - strawne i nieźle się czyta. 
I teraz trochę uwag jeszcze o '540 dniach w armii'. Ostatnie rozdziały napisał Pan trochę w pośpiechu - to czuć w tekście. Wiem, że ma Pan pomysł na inną powieść i chciał Pan jak najszybciej skończyć to co Pan rozpoczął. 
Moim zdaniem też troszkę niepotrzebnej publicystyki o armii zawodowej na końcu tekstu. 
Świetne natomiast są Pańskie opisy wnętrza bohatera, choć dla osób, ktore nie były w wojsku (a takich jest coraz więcej) będą one brzmiały cokolwiek egzotycznie i proszę się nie obrażać - kiczowato (opis Wolności w zakończeniu). 
Ale, reasumując, Pańska twórczość czyta się dobrze, płynnie i gładko, czego nie można powiedzieć o wielu tzw. uznanych pisarzach. 
pzdr 
Mariusz


Panie Wiesławie ,
Moim zdaniem , Pańskie "pióro" jest już bardzo okrzepłe i bardzo
dojrzałe. Uwielbiam czytać Pańskie prace i z niecierpliwością zawsze oczekuję ciągu dalszego. "Szynkadela " zapowiada się znakomicie. Bardzo chciałbym poznać dalsze losy tej powieści.

-pozdrawiam-Jacek


Witam serdecznie!
 
Właśnie przeczytałem pierwszą część "Szynkadeli", którą otrzymałem e-mailem, za co bardzo dziękuję.
Co mogę powiedzieć po przeczytaniu - bardzo mi się podoba!
Czuję ciekawość i niedosyt powstały po przeczytaniu tych siedmiu zaledwie stron tekstu, nie mogę doczekać się dalszych części ;).
 
Szczególnie cenię sobie klimat jaki da się wyczuć czytając Twoje powieści.
 
Powiem krótko - ma Pan talent, i oby tak dalej ;).
 
Pozdrawiam,
Marcin

Wysłałem do wydawnictwa Pruszyński i S-ka  fragmenty 
"Szynkadeli". Po kilku miesiącach otrzymałem krótką odpowiedź:

Szanowny Panie,

za fragmenty tekstu dziękuję – nie zachęcają, niestety, do poznania całości.

Pozdrawiam,
Jan Koźbiel


Zdjęcia z "wywiadów" w Newsweek i programu "Pod Napięciem" 

 

 


Zapisz się do powiadamiania
o nowych tekstach