wierzgając nogami i rzucając całym ciałem, ale że
dawna byli w tym już dobrze zaprawieni, toteż po minucie
szarpaniny, genitalia żołnierza zostały wydobyte na światło
dzienne.
Wtedy piąty młody przyklęknął przed drewniakiem, którego
nogi w końcu siłą zostały rozsunięte na dwie strony a następnie
przez wypapraną w paście do butów gumową rękawicę, złapał go
za jaja i jął je
nacierać czarną tłustą mazią. Kiedy pierwsza porcja pasty rozmazała
się na jajach drewniaka, roztarł na rękawicy kolejną grudkę
czarnej pasty i znowu zaczął nacierać nią genitalia wijącego się
bezsilnie żołnierza. W końcu kiedy jaja drewniaka zostały już równomiernie,
elegancko pokryte półcentymetrową warstwą pasty Scyzor krzyknął:
-
Dość! Puśćcie go!
Jego młodzi odstąpili od żołnierza, a ten w pośpiechu
założył spodnie i z wyrazem poniżenia
i wstydu na twarzy, jak kundel z podkulonym ogonem, szybko
wybiegł z sali. Widziałem jak biegnie w kierunku pryszniców.
Scyzor podszedł do stolika podoficera i zadzwonił na kotłownię.
Usłyszałem jak rozmawia
z palaczem o tym aby zakręcić ciepła wodę. Po chwili Scyzor roześmiał
się i odłożył słuchawkę.
-
Nie będzie ciepłej wody przez godzinę – rzekł wyraźnie
zadowolony. – Ale drewniak ma teraz przejebane!
Pięciu ogrów wybuchło głośnym głupkowatym śmiechem.
Oczyma wyobraźni widzieli już pewnie stojącego pod prysznicem
drewniaka bezskutecznie próbującego wymyć jaja zimną wodą.
Wyszedłem z sali i czym
prędzej pobiegłem po schodach na pierwsze piętro. Po tym co przed
chwilą zobaczyłem doszedłem do wniosku, że jednak mam dobrego
dziada. Obiecałem sobie nigdy więcej nie wsypywać mu Laxigenu do
kawy.
Koniec
* * *
Następny rozdział już za kilka tygodni.
Zainteresowane osoby zachęcam do wypełnienia
ankiety
|