Majcherek wzruszył się. Zrobiło mi się go szkoda.  Żyje sobie człowiek szczęśliwie z dziewczyną przez rok, później idzie do wojska a ona go rzuca po kilku miesiącach. Przykre.
- Wiesz co, to chyba nie była prawdziwa miłość skoro z tego powodu cię rzuciła. Zresztą  może lepiej teraz niż za kilka lat?
- Tak myślisz?
- Chyba tak,  skoro już po kilku miesiącach ona rozgląda się za kimś innym to na pewno nie była to prawdziwa miłość. Gdyby to była prawdziwa miłość to ona poczekałaby aż wyjdziesz z wojska.
- Mądrala!
- Masz rację. Nie powinienem ci doradzać. Ja nigdy czegoś takiego nie przeżyłem.
- Szczęśliwy człowiek z ciebie.
- Wątpię. Nigdy nie byłem zakochany. To też nie jest szczęśliwe.
- Nigdy? – Majcherek popatrzył na mnie z zainteresowaniem. Przez ułamek sekundy jego twarz rozchmurzyła się. – To wiele straciłeś.
- Więc widzisz Majcherek, że jesteś w lepszej sytuacji niż ja ponieważ lepiej kochać i stracić niż nie kochać i stracić.
- Lepiej kochać i zyskać – powiedział Majcherek biorąc do ręki wypastowane  na glanc buty -  Dzięki, że chciałeś mnie pocieszyć ale i tak nie wiem jak mam dalej bez niej żyć.
- Czas goi rany. Zobaczysz, że po wojsku znajdziesz sobie inną.
- Może  – rzekł Majcherek wychodząc z palarni.
Przez chwilę widziałem go jak idzie ze spuszczoną głową po korytarzu.

Ilu było takich jak odczuwających gorycz z powodu porzucenia przez dziewczynę?  Każdego miesiąca kilku nowych żołnierzy dołączało do grupy tych, co przeżywają zawód miłosny. Jeśli widać było, że ktoś to wyjątkowo źle znosi to odsuwano go od służb wartowniczych 
w obawie, że może popełnić samobójstwo.
Po dwóch stronach pozostawały dwa samotne serca, tylko że po tej stronie  tą samotność było o wiele trudniej znieść...

   Wieczorem w czasie sprzątania rejonów zszedłem na dół, aby pożyczyć pastę do czyszczenia podłogi. Na parterze panowała znacznie większa fala niż pierwszym piętrze. Dawało się to poznać chociażby po tym, że młodzi żołnierze poruszali się po korytarzu

<-wstecz str. 12

dalej->