Usłyszałem jej westchnienie.
-   Można się zakochać ale można też i odkochać – powiedziała ze smutkiem w głosie. – Ale bardzo dziękuję za te komplementy. Cieszę się, że o mnie tak myślisz.
-   Dlaczego powiedziałaś to tak smutnym tonem? Czyżby coś się stało?
-   Chyba tak, ale nie chcę o tym rozmawiać przez telefon. Wolę osobiście. Może się spotkamy?
-   Ach tak! – ucieszyłem się. – Porozmawiam z dowódcą baterii żeby dał mi przepustkę na sobotę. Wcześniej nie dam rady bo wrąbali mnie za karę na służby i kończę je w piątek.
-   W sobotę? Sobota może być. Zresztą zdzwonimy się jeszcze. Co zrobiłeś, że cię ukarano tymi służbami?
-   W czasie alarmu oddaliliśmy się od kolumny i poszliśmy na skróty przez las.  Nasz dowódca zauważył to i ukarał nas wchodzeniem na służby przez dwa tygodnie bez przerwy.
-   Pamiętaj żołnierzu młody, że rozkaz w wojsku to rzecz święta – rzekła Eliza roześmiawszy się – Słuchaj Wiesiek, muszę już kończyć. Zaraz wychodzę z pracy.
-   A ja muszę jeszcze zrobić porządek na salach zanim pójdziemy pracować na sprzęcie.  Zadzwonię w piątek wieczorem dobrze?
-   Jasne, że tak. Będę czekała na twój telefon.
Pożegnałem się z Elizą i odłożyłem słuchawkę. Dyżurny centrali zanotował w zeszycie czas trwania rozmowy i schował  go do szuflady.
-   Jakaś fajna laska? – zapytał.
-   Fajna. Córka pułkownika. Jej ojciec pracuje w sztabie generalnym – pochwaliłem się.
-   Facet, to co ty  jeszcze robisz w wojsku? Nie może ci załatwić przeniesienia do rezerwy?
-   Cały wic polega na tym, że ja ją właśnie przez to wojsko poznałem. Spotkaliśmy się w Przemyślu wtedy, gdy jeździłem tam na komisję lekarską.
Dyżurny wszedł do magazynku, wyjął z niego miotłę i zaczął zamiatać podłogę.
-   Masz farta. Załatw sobie przeniesienie do Warszawy.
-   Na razie za krótko się znamy. Poza tym nie chcę wykorzystywać naszej znajomości w tym celu. Jeszcze dziewczyna sobie pomyśli, że tylko dlatego się z nią spotykam.
- Twoja sprawa. Nie wiem tylko czy Misiek zgodzi się wypuścić cię na przepustkę. Za młoda kita jesteś! – dyżurny odstawił miotłę na bok i zabrał się do froterowania podłogi. – Misiek może by się i zgodził ale co na to ci z wiosny?

<-wstecz str. 5

dalej->