-
Dogadam się z nimi. Zobaczymy.
-
Powodzenia młody.
-
Dzięki!
Wyszedłem z centrali w sumie nawet zadowolony ponieważ
umówiłem się na spotkanie
z Elizą. Z drugiej jednak strony obawiałem się, że może do
niego w ogóle nie dojść, bo mnie Misiek nie puści. O dziwo,
znacznie mniejsze obawy miałem w stosunku do swojego dowódcy –
porucznika Żuka. Spodziewałem się, że jeśli tego dnia nie będę
miał służby, to prawdopodobnie da mi przepustkę bez żadnego
problemu. Postanowiłem porozmawiać z nim po apelu popołudniowym, a
z Miśkiem wieczorem.
Idąc na stołówkę spotkałem żołnierza, który
pomógł nam wynieść brakujące kubki z dyżurki oficera kiedy kilka
dni temu Misiek zażyczył sobie, aby zrobić mu sto czterdzieści
siedem kaw. Zaczepiłem go pytaniem:
-
Cześć! Ile do cywila?
-
Trzysta dziewięćdziesiąt sześć. Kosmos nie?
-
Faktycznie – zgodziłem się z nim – ale co ja mam mówić?
-
Ty to nigdy do cywila nie wyjdziesz. Przecież jesteś najmłodszy
pobór. Kot dopięty na ostatnią dziurę! – pomacał się po
kieszeniach i zapytał: – Fajek nie masz? Dla dziadka zbieram.
-
Nie mam. Nie palę – odpowiedziałem – podobno u was na
parterze jest znacznie większa fala niż
u nas na piętrze?
-
Chłopie, co wieczór tłoczymy po dwieście pompek za byle
bzdurę a wnikającą mamy po dwa razy w tygodniu!
-
Przejebane. Wiesz, ja chciałem się zapytać o tego Kukcińskiego,
który miał oficera
wtedy, gdy wyniosłeś nam te kubki z dyżurki.
-
A, tego upierda! Co chcesz wiedzieć?
-
Nie wiesz czy miał sraczkę?
-
Co? – żołnierz zdziwił się niepomiernie.
-
No bo myśmy do tej kawy wsypali środek na przeczyszczenie.
-
Jakiej kawy?
-
Tej, co ją wyniósł z sali na dyżurkę – widząc, że
nadal nic z tego nie rozumie, wyjaśniłem.
– Zabrał jeden z tych kubków na dyżurkę. Akurat ten, do którego
nasypaliśmy Laxigenu.
Żołnierz roześmiał się.
-
A teraz wiem dlaczego przez całą noc kibel był zajęty!
Kiedy Kukciński schodził ze służby był cały zielony na gębie!
|