Misiek
jak co wieczór siedział w swej sali na łóżku pod oknem i wraz ze
swoją czteroosobową radą starszych oglądał bajki w telewizji.
Bomski - jeden z żołnierzy z wiosny - zobaczywszy mnie zawołał:
-
O! Idzie zmoka!
Misiek popatrzył na mnie i zapytał:
-
Ile tam staremu dzisiaj?!
-
Sto trzydzieści pięć! – na takie pytanie byłem dobrze
przygotowany.
-
Ile to jest?
-
Mało! – powiedziałem chociaż
wszyscy wiedzieli, że to wciąż kosmos. Jak mówi stare wojskowe
powiedzenie – mało to jest wtedy jak zjesz w wojsku a wysrasz w
cywilu.
-
Pewnie coś chciałeś? – zapytał Misiek słusznie domyślając
się, że nie pakowałbym się do paszczy lwa bez powodu.
-
Chciałem zapytać czy mogę wyjść w sobotę na przepustkę.
Misiek i czterej żołnierze z wiosny wybuchnęli
śmiechem.
-
A w bani to ci się nie polasowało? Dopiero dwa tygodnie w
jednostce jesteś i na przepustkę chciałbyś wyjść? – mówił
Misiek z autentycznym zdziwieniem na twarzy. – Ja dopiero po siedmiu
tygodniach mogłem się ruszyć z jednostki, takich miałem pojebanych
dziadów! A ty po dwóch tygodniach chcesz iść na stałkę?!
-
Niedawno poznałem pewną dziewczynę z Warszawy i chciałem się
z nią spotkać – mogłem wcisnąć kit, że mam rodzinę w
Warszawie albo podać jakiś inny, jeszcze ważniejszy powód dla którego
muszę wyjść na przepustkę ale nie chciało mi się kłamać.
-
Jakaś fajna niunia?- zapytał Bomski. – Masz zdjęcie?
-
Fajna. Zdjęcia nie mam.
-
No to koniecznie przywieź, bo my tu fajne niunie bardzo
lubimy!
Pomyślałem sobie, że moja „fajna niunia” nie
jest dla niego i niech se sam dla siebie poszuka jakiejś „fajnej
niuni”.
|